|
Von und zu Biernacki Co Wam ten widok przypomina: Zadowolony poecina Zadowolone z siebie bydlę Życie mu idzie jak po mydle Krztyny cierpienia czy miłości Nie ma w nim nic dla potomności Wiadomo wszak, gdy kto nie kocha Trudno – z Parnasu więc wynocha! Gdy nie umiera ktoś z rozpaczy Jakże to może wytłumaczyć On tylko wtedy jest natchniony Gdy pisze do swej byłej Żony Potrafi pisać do Niej w kółko A Ona wie, co to za ziółko Ona wie, że wszystko się kończy A on się w swoich wierszach plącze Więc może miłość ta gorąca Doczeka jednak swego końca Cóż to za monstrum – poecina Ten wiersz dopiero się zaczyna Czytał niedawno nasz bohater Pisarza zwanego Balzakiem Smutną historią Boya pióra (Wiecie: kobiety, wiek, natura) I uderzyło go w Balzaku To że zwykł chodzić był we fraku Że chciał być Wielki, marzył o tem Tęsknił za laurem oraz złotem Laury ma, rzecz dowiedziona Lecz ileż pracy w to włożono A nasz poeta jednym zdankiem Tu fraszkę, a tam rymowankę Pisze i nie chce się wysilić Byście go w laur przystroili Czemuż poeta CHCE BYĆ NIKIM I nie obchodzą go pomniki Czyżby w nim pycha tak wezbrała Że mało go obchodzi chwała? Ach poecino, pychą grzeszysz Nie pragnąc się wyróżnić z rzeszy Nawet ów Balzak, gwoli sławy W nazwisku sobie “de” postawił A tyś jest, poecino, chłopem Dokądże możesz zajść tym tropem? Spraw więc pseudonim literacki: "Von Fadziejowic zu Biernacki" Spraw sobie frak też, bo poeta W fraku podoba się kobietom Nareszcie, mówiąc między nami Koresponduj z Czytelniczkami Znowu jak Balzak, człek ze spiżu Co kochał w całym się Paryżu Mą radą nie gardź więc zuchwale A wyjdziesz na niej wcale, wcale Ponadto zgłęb, powiem nareszcie Tajniki psychiki niewieściej Przemawiaj do nich w czułych słowach A ty byś tylko programował Ty mówisz, że cię łamie w kościach A ja ci mówię o miłości O zapomnieniu w miłowaniu I o marzeniach, o spotkaniach W kwiecistych, jasnych zagajnikach Improwizacjach i wierszykach Któż nie chciałby, mówiąc na koniec Ujmując ręce jej w swe dłonie Przycisnąć jedną z nich do serca I kogóż na wskroś nie przewierca Uczucie to, znane ci z młodu Jak szał narkotycznego głodu Gdy cię porzuca twoja miłość I nagle żyć ci tak niemiło Ten ból w pamięci ci się wraził Z młodości pamiętają starzy Ten jeden ból, straszne cierpienia Nieludzki ból, nie do zniesienia I te rozmowy, słowo w słowo Wciąż powtarzane, wciąż na nowo Stale w twej odświeżane myśli Zwątpienie o swych losach przyszłych Tyle lat przeszło, myślisz mgliście Gdy razem z sobą mówiliście... Poeto! Von und zu Biernacki! (Ów oprzytomniał i znienacka Spojrzał mi w oczy rzewnie niemal) Nie chcę byś płakał lub oniemiał Lub choćby płacz, lecz płacz wierszami Odpłać swym płaczem czas twój z nami Bo przyjdzie czas, drogi kolego Powiedzą: nie ma Biernackiego I może coś, co dziś napiszesz Gdzieś, kogoś, kiedyś ukołysze Więc napisz, skoro wiersze piszesz Jakiś poemat niech usłyszę Coś o miłości twojej rzewnej "Do Żony może być?" No pewnie Ach moja piękna, była Żono… Poeta drgnął i twarz zroszoną Szczerymi łzami wytrze w fular Miłości! W myślach Cię przytulam I może lat czternaście blisko Które ze sobą przeżyliśmy Dopiero teraz umiem cenić Czasem za późno rozumiemy Czasem tylko ta słodka męka Że na Twój widok wciąż przyklękam Całując dłoń na powitanie Kiedy dotykam ją ustami Ona jedynie daje życie Choć jednocześnie serca bicie... I nawet teraz, w środku nocy Przed sobą widzę Twoje oczy I widzę uśmiech, głos Twój słyszę Słyszę go nawet teraz, w ciszy I kiedy zasnę, widzę Ciebie Byłaś moim winem i chlebem Jesteś ze mną i zawsze będziesz Jesteś ze mną zawsze i wszędzie Taka miłość sama jest wierszem Taka miłość trwa aż do śmierci I w najcięższej jeszcze chorobie Będę myślał, marzył o Tobie Kocham Cię, zawsze będę kochał! (Von zu Biernacki się rozszlochał) Ania - to moja heroina To słodycz moja, moja wina Ileż powtarzać można w zdaniu Ania, o Ani, z Anią, Aniu! Inne afekty mi nie w głowie Śmiałemi usty Tobie powiem Jak bardzo kocham, bez ustanku Bądź znów mą Żoną lub Kochanką Kimkolwiek będziesz pomyśl o mnie Ja Ciebie nigdy nie zapomnę I tak von zu Biernacki płakał Wciąż go unosił nowy zapał Czas spać, on ciągle wzdycha, płacze Choć nie przystoi mu to raczej Czas spać, do pracy rano wstanie Marząc pół nocy o swej Ani
2020-07-09 21:53:08.0Na urodziny kupiłem sobie tableta i czytuję różne teksty. Ostatnio Boya - książkę o Balzaku. No i napisałem nieco prześmiewczą rymowankę o miłości pt. "Von und zu Biernacki". Jeżeli Balzak mógł sobie dodać "de" przed nazwiskiem, to ja mogę sobie dodać "Von und zu". W wierszu są odniesienia do Balzaka, a potem robi się trochę mniej wesoło - jest o mojej ukochanej byłej Żonie. Ale wiersz jest w tonie pogodnym. Paweł
|
|