Serce me bije. Konia ! W drogę ! Nim się postrzegłem już się stało, Wieczór nad ziemią skłonił głowę I góry nocny spowił całun, Dąb stał zasnuty mgłą w oddali Wyniosły olbrzym na uboczu Gdzie ciemność się w zaroślach czai Śledząc tysiącem czarnych oczu
I księżyc spoza chmur wygląda Żałośnie patrzy w wonną dal Wiatr poruszając skrzydłem budzi W mym sercu tajemniczy żal Mrok rodzi widma tysiącami Lecz nie śmie tknąć mnie strach ni gniew Ach, cóż za ogień w moich żyłach, W mym sercu – cóż za zimna krew
Z twych aksamitnych oczu płynie Słodkie wejrzenie, niby zdrój Dla ciebie bije moje serce Dla ciebie każdy oddech mój Jutrzenka lica twe różowi, Wiosenny dając im rumieniec Twa czułość dla mnie – o bogowie, Nie zasług, lecz mych marzeń wieniec,
Lecz ściska serce pożeganie, Słoneczny brzask znad sennych pól W twym pocałunku - jakież szczęście, W twoim spojrzeniu - jakiż ból Poszedłem, stoisz patrząc w ziemię Spoglądasz za mną, tłumiąc łzę Ach, cóż za szczęście być kochanym, I cóż za szczęście kochać cię