W niemodnych nankinowych spodniachOd lat czterdziestu do swej pracyJak zegar regularny co dniaDrepcze powoli pan IgnacyW starym surducie tabaczkowymZ wąsem, hiszpanką mu do twarzySam mógł był być NapoleonemChoć tego nikt nie zauważyłMimo miłości pani StawskaJego rękawem nie trącałaPo cóż subiekta miała trącaćJeżeli mogła pryncypałaWszak był szarmancki i dyskretnyStary kawaler, mimo ciepłaZbyt delikatny, by w kobietachWidzieć samice albo krzesłaZa darmo chciał, choć niebogatyNie depcząc Niemców, nawet w pędzieIść do ataku na armatyTylko z miłości do swych WęgierNigdy już nie zobaczył pól swychWięc może ktoś mi wytłumaczyCzemu płaczecie nad WokulskimŚmiejąc się nad panem Ignacym
Test.