Starożytne Azteki w wypadku pandemii Składali swoim bogom swych wodzów w ofierze By sercami z ich piersi ostrzem wydartemi Jak największą ofiarą skaptować, w co wierzę
Ja do niczego nie chcę namawiać nikogo I w Ketzakoalkotla wiara mię nie straszy Zważcie sami, czy niezbyt byłoby nam drogo Tę straszliwą ofiarę złożyć z wodzów naszych
Oczyma duszy widzę jak na piramidą A z braku piramidy bodaj kopiec Kraka Związani, na niebiesko malowani, idą Ministrowie z Premierem, żal mi nieboraka
Już ostrza z obsydianu topią w pierś, co leży Już wyrywają serca, by je pożreć potem Ścinają potem głowę przytomnej ofierze Śpiewający kapłani, cały Episkopat
Gawiedź milczy wzruszona, bo oto raz pierwszy Spogląda od lat setek na śmierć swych włodarzy Wiecie jaką przyjemność mam z pisania wierszy? Wiersz mię bawi czasami, a czasem rozmarzy...
2021-02-02 19:46:18.0
To nie mój pomysł, przysięgam. Zobaczyłem taki mem na Twitterze i mnie natchnęło...