Smok
Strasznym ogniem z pyska bucham
Straszny cios mego ogona
Trudno będzie znaleźć zucha
Który mógłby mnie pokonać
Pazurami krzeszę iskry
I choć zuchów wielu było
Każdy, nim mnie ujrzał z bliska
Zmiatał, że aż się kurzyło
Każdy potem opowiadał
Że z litości mnie nie zabił
Widząc straszliwego gada
Jak u nóg mu pełza słaby
Z tej bajeczki morał złoty
No i mądrość oczywista
Dobrze umieć pleść głupoty
Lepiej buchać ogniem z pyska
logout